Agnieszka Cyrus "Coś więcej niż dotyk"
Prolog debiutu literackiego Agnieszki Cyrus „Coś więcej niż dotyk” zapowiada historię dla ludzi o mocnych nerwach, szokującą, bulwersującą, kontrowersyjną. Szkoda tylko, że ma cztery strony, bo to najciekawsza i najlepiej napisana część tej liczącej ponad czterysta stron powieści.
W Wigilię Bożego Narodzenia, przy świątecznym stole, w domu dziadków piętnastoletniej Moniki dochodzi do kłótni. Na światło dzienne wychodzą, długo skrywane, rodzinne tajemnice. W wyniku konfliktu rodzice dziewczyny opuszczają wieś, pozostawiając pod opieką seniorów Monikę oraz jej młodszą siostrę. Powrót do wydarzeń z przeszłości sprawia, że dziadek dziewczyny ujawnia swoje prawdziwe oblicze...
Przez trzysta sześćdziesiąt stron Autorka stara się stworzyć obraz biednej, wykorzystywanej seksualnie przez dziadka wnuczki, która zdana jest tylko na siebie. Zarówno przyjaciele jak i rodzina zupełnie jej nie wspierają. Cyrus nie szczędzi czytelnikom szczegółowych opisów przemocy seksualnej, niezwykle obrazowych i mocnych.. Historia jednak, od samego początku, jest niespójna, nielogiczna, wręcz absurdalna. Podobnie jak zachowanie wszystkich jej bohaterów.
Już rodzinna tajemnica, która wychodzi na światło dzienne jest bardzo nieprawdopodobna, a potem jest tylko gorzej. Wyjaśnijcie mi proszę którzy rodzice zostawiają swoje dzieci pod opieką pijanego, agresywnego człowieka, doskonale pamiętając, że w przeszłości znęcał się psychicznie i fizycznie nad swoją żoną i dziećmi? Trzymając się chronologii wydarzeń, jaka piętnastolatka doświadczająca molestowania ze strony dziadka w okresie świąt z uśmiechem na ustach i wielkim entuzjazmem udaje się do jego domu w okresie ferii zimowych? I wreszcie jak można mieszkać z kimś po sąsiedzku, uczęszczać do tej samej szkoły i nie widzieć się przez pół roku? Takich absurdalnych sytuacji i irracjonalnych zachowań jest w książce całe mnóstwo.
Zakończenie nie jest w żaden sposób zaskakujące, można się go domyślić już po kilkudziesięciu stronach. Zwyczajnie, nie może być inne. W pewnym stopniu wyjaśnia absurdalne zachowania głównej bohaterki, ale w żaden sposób nie tłumaczy postępowania jej bliskich oraz przyjaciół. Wiele spraw nadal zgrzyta i budzi co najmniej niesmak.
Sam pomysł na fabułę powieści uważam za wielce interesujący, gorzej z realizacją. Chyba jak większość z Was od thrillera oczekuję trzymającej w napięciu akcji, a zaskakujący plot twist, czy nieprzewidywalne zakończenie są wprost pożądane. „Coś więcej niż dotyk” żadnego z tych warunków nie spełnia. Dodatkowo psychologia postaci w każdym z gatunków jest dla mnie niezwykle ważna, a tutaj kuleje chyba najbardziej. Lektury nie ułatwiają liczne błędy fleksyjne, składniowe, leksykalne czy stylistyczne, które są tak rażące, że aż trudno uwierzyć, że to ostateczna wersja tekstu.
Reasumując, świetny pomysł na fabułę, mocny prolog, a potem niestety staczanie się po równi pochyłej.
Recenzja we współpracy z wydawnictwem Novae Res.



Komentarze
Prześlij komentarz