Jakub Małecki "Saturnin"

 

„Saturnin” Jakuba Małeckiego to powieść oparta na prostej fabule. Pewnego dnia znika 96-letni skryty i małomówny Tadeusz Markiewicz. Jego córka, Hanna, prosi o pomoc w odnalezieniu ojca, swojego 30-letniego syna – Saturnina. Saturnin przyjeżdża do rodzinnej wsi z Warszawy, w której mieszka i wyrusza wraz z matką na poszukiwania dziadka. Nie jest to jednak podróż sensu stricto, to podróż w głąb siebie, a także odkrywanie tajemniczej, rodzinnej historii.

Trzy pokolenia Markiewiczów, trzech narratorów. Historia dziadka ma swój początek tuż przed wybuchem II wojny światowej. Jest opowieścią o wojennych doświadczeniach jego oraz jego najbliższej rodziny. Opowieść ta ma charakter oniryczny. Granice pomiędzy światem rzeczywistym, a irracjonalnym zacierają się. Historia Tadeusza w sposób naturalny łączy się z historią, jego córki - Hanny, którą poznajemy poprzez listy, pisane do przyjaciółki oraz z historią jego wnuka – małego Satka, a później dorosłego już – Saturnina.  

Po raz kolejny pokazuje Małecki, że doświadczenia wojenne pozostawiają w człowieku głęboki ślad. Odciskają swoiste piętno z którym musi żyć i mierzyć się już do końca. Trauma wojny zmienia postrzeganie świata i ludzi. Nic już nie jest takie jak było.

Jest to historia smutna i bardzo emocjonalna. Bohaterom ciągle towarzyszy poczucie dojmującej straty, zawiedzionych nadziei, niezrealizowanych ambicji. Tak jak w „Dygocie” ich życie naznaczone jest w głównej mierze smutkiem i szarością. Jak pisze Małecki; „Życie to krótki czas pomiędzy jedną a drugą szarością, który każdy próbuje nasycić znaczeniem, bo im bliżej drugiej szarości, tym trudniej się pogodzić z tego znaczenia dudniącym brakiem.”

Odnoszę wrażenie, że niektóre postaci zostały pozbawione ostrych rysów i krawędzi. Poniekąd usprawiedliwia autora fakt, że to historia bardzo osobista, z ludźmi, którzy żyli naprawdę. Książka jednak wyraźnie na tym traci. 

Jakub Małecki przyzwyczaił nas do swojego dojrzałego stylu, bardzo prostego, ale zarazem nie pozbawionego piękna języka. Pokazał, że posiada niezwykłą umiejętność budowania mostów pomiędzy światem rzeczywistym i magicznym, przeszłością i teraźniejszością. I to wszystko w „Saturninie” jest, jednak w całej tej historii czegoś zabrakło. Mam wrażenie jakiegoś nie w pełni wykorzystanego potencjału. To książka bardzo dobra, ale nie wybitna.

Komentarze

Popularne posty