Katarzyna Żwirełło "Nim padnie pierwszy strzał"
„Nikt nie jest
samowystarczalny. Szczególnie gdy przychodzi najgorsze”.
„Życie składa się z
momentów, ulotnych chwil, które definiują nasze szczęście”.
Dość osobliwe cytaty
zważywszy na to, że najnowsza książka Katarzyny Żwirełło to połączenie powieści
kryminalnej i sensacyjnej. Autorka wydobywa z tych gatunków to, co najlepsze
umiejętnie obudowując opisy śledztwa oraz policyjnej akcji (inspirowanej
prawdziwymi wydarzeniami z 2003 roku) wątkiem obyczajowym. Z premedytacją gra
na uczuciach i emocjach czytelnika. Konia z rzędem temu, komu w trakcie lektury
choć raz nie zakręci się w oku łezka.
„Nim padnie pierwszy
strzał” to hołd dla tych, „którzy ślubowali służyć, chronić i strzec. Nawet z
narażeniem życia”. Obraz zawodowego oraz prywatnego funkcjonowania policjantów.
Autorka nie skupia się na tym, aby pokazać ich jako bohaterów, herosów,
średniowiecznych rycerzy bez skazy, którzy walce o ład i porządek
podporządkowują całe życie. Choć ich praca niewątpliwie jest niezwykle trudna,
angażująca emocjonalnie i wymaga wielu poświęceń, (co Katarzyna Żwirełło
wielokrotnie podkreśla - „służba nie drużba”, „w bólu czy nie, wyspany czy nie,
do pracy musiał stawić się o czasie”, „nieważne, co wolisz, ważne, w czym
jesteś dobry”) to pokazuje też ich dążenie do zachowania balansu pomiędzy
życiem zawodowym i prywatnym. Uzmysławia czytelnikowi, że marzenia tych młodych
chłopaków, choć całkiem przyziemne, są niezwykle trudne do zrealizowania. „Lata
spędzone w policji nie pokazały mu zbyt wielu dobrych przykładów zdrowych
związków małżeńskich. Nieprzerwanie słyszał historie o rozwodach, kryzysach i
cichych dniach. Jednocześnie wielu kolegów pragnęło właśnie spokojnego azylu,
do którego mogliby wracać po trudnym dniu. Ciepłych, otwartych ramion, gorącego
obiadu i dzieciaków czekających na ich późny powrót”. Żwirełło pokazuje, że
podejmują oni próby godzenia życia zawodowego z rodzinnym, a także odczuwają
potrzebę rozwijania swoich pasji. Autorka te próby doskonale obrazuje,
jednocześnie wskazując, że w starciu praca, czy pasja, akcja czy randka –
obowiązki zawodowe mają zawsze najwyższy priorytet. Tu nie może być mowy o
jakiejkolwiek opieszałości czy zaniedbaniach. Ciężar spoczywającej na barkach
policjantów odpowiedzialności jest ogromny. Świadomość, że od zaangażowania
zależy życie nie tylko zwykłych obywateli, ale także, a może przede wszystkim
ich własne oraz kolegów z zespołu. Jak mówi jeden z bohaterów - „ekipa jest
najważniejsza”.
Przyznaję, że
sięgając po tę książkę miałam obawy, że tak, jak w typowej powieści sensacyjnej
Autorka poskąpi opisów miejsc, czy charakterystyki postaci. Sądziłam, że
bohaterowie nie będą rozbudowani psychologicznie, wieloznaczni, a szybka akcja
z dramatycznymi jej zwrotami, przypadkowością i nieoczekiwanymi zbiegami
okoliczności zdominuje całość. Moje obawy okazały się niesłuszne.
Główny bohater –
Alan Berg, choć młody wiekiem swoim życiowym doświadczeniem mógłby obdarować
niejednego starszego kolegę. Dzieciństwo i wczesna młodość naznaczone traumami,
sprawiły, że stał się człowiek bezkompromisowym, ale w pozytywnym tego słowa
znaczeniu. „Jego pierwszym najgorszym wspomnieniem był opresyjny, pijany
ojciec. Drugim – naćpany do nieprzytomności młodszy brat. Tyle wystarczyło, by
ukształtować silny, choć na swój sposób wrażliwy charakter młodego sierżanta”.
Wybór życiowej drogi nie sprawił Bergowi problemów. Szybko znalazł uznanie w
oczach przełożonych i kolegów. Sporo uwagi poświęciła Autorka relacjom pomiędzy
bohaterami, które rozwijają się nie tylko w murach komendy, ale również poza
nią. W końcu kto lepiej zrozumie policjanta, niż drugi policjant? Dzięki
pogłębionemu portretowi psychologicznemu Berga oraz szczegółowym opisom jego
stosunków z innymi bohaterami, mamy możliwość dość dokładnie poznać postaci
drugoplanowe. Katarzyna Żwirełło zadbała o to, aby nie stanowiły one jedynie
niewyraźnego, rozmytego tła powieści.
Autorce udało się
wpleść w fabułę wątek miłosny. Niebanalny, uroczy i stanowiący doskonałą
ilustrację słów: „to że facet milczy, wcale nie oznacza, że nie ma nic do
powiedzenia. Po prostu może nie wie, jak to powiedzieć. Boimy się, że wypaplamy
za dużo, a w oczach kobiet, ile byśmy nie powiedzieli, to i tak zawsze będzie
mało”.
Akcja powieści choć
dynamiczna, nie pędzi na złamanie karku. Daje czytelnikowi możliwość
przyjrzenia się miejscom i bohaterom, poczucia ciężaru spoczywającej na nich
odpowiedzialności oraz zagłębienia się w ich wewnętrzne rozterki i
dylematy.
Jeżeli jesteście
ciekawi jak idealnie wyważyć proporcje, stworzyć doskonały miks gatunkowy,
powieść absolutnie nieodkładalną, z porywającą, dynamiczną akcją, z wyrazistymi
bohaterami (również tymi drugoplanowymi), a przy tym dostarczyć czytelnikowi
wielu emocji i wzruszeń to koniecznie musicie przeczytać „Nim padnie pierwszy
strzał”. Do czego serdecznie, aczkolwiek stanowczo namawiam.
Recenzja we współpracy z wydawnictwem Dreams.



Komentarze
Prześlij komentarz