Adrian McKinty "Wyspa"
"Wyspa" to powieść dla fanów mocnych wrażeń. Thriller, który wciąga i nie pozwala odłożyć się nawet na chwilę. Niesamowicie gęsta, mroczna atmosfera pochłania czytelnika i wywołuje miłe dreszcze niepokoju. Poziom adrenalina stale utrzymuje się na najwyższym poziomie. To historia o tym, jak beztroskie, rodzinne wakacje na skutek nieszczęśliwego wypadku i jednej niefortunnej decyzji zamieniają się w koszmar, walkę o przetrwanie na dzikiej, wyjętej spod prawa australijskiej ziemi.
„Na Dutch Island nie było potworów. Potworem był człowiek, zawsze człowiek.”
Zamknięta, niechętna obcym, broniąca swojego terytorium, owładnięta chęcią zemsty społeczność kontra dwudziestoczteroletnia Heather, jej dużo starszy mąż oraz dwójka nastoletnich dzieci. Autor nie ma litości dla swoich bohaterów, wystawia ich na najcięższe próby. Kto wygra starcie, w którym gra toczy się o najwyższą stawkę?
McKinty stworzył thriller do pewnego momentu schematyczny i przewidywalny. Nie znajdziecie tutaj pogłębionej psychologii postaci. Nie doszukiwałabym się również jakiegoś drugiego dna tej powieści ani wartości większej ponad rozrywkową. To mało wymagająca, ale trzymająca w napięciu historia walki o przetrwanie na wyspie – pułapce, wśród nieprzyjaznych, nieobliczalnych ludzi i dzikiej, nieokiełznanej natury. „Wyspa” to gotowy scenariusz na film akcji.
.jpg)


Komentarze
Prześlij komentarz