Monika Kłos "Konfetti"

 


Posiadanie ciekawej historii do opowiedzenia to jedynie połowa sukcesu, drugą stanowi wiarygodne jej przedstawienie. Monice Kłos nie do końca się ta sztuka udała, co dziwi tym bardziej, że literacki debiut Autorki to w głównej mierze zapis jej osobistych przeżyć i doświadczeń. 

„Konfetti”, powieść będąca pierwszą częścią serii Galaktyka Mony, to historia kobiety, której życie nie oszczędza. Toksyczne związki, dziwne relacje z matką, śmierć bliskiej osoby, samotne macierzyństwo, choroba. Kłos relacjonuje kolejne wydarzenia jak automat. Szybko i bez refleksji. Brakuje zaplecza psychologicznego. Wiele istotnych wątków jest dla mnie niezrozumiałych, bo przedstawionych zbyt pobieżnie. Metamorfoza męża dokonująca się, jak wynika z kart powieści, w ciągu jednego dnia. Wątek skomplikowanych relacji z matką. Zbyt oszczędnie, mało wiarygodnie. Nawet biorąc pod uwagę, rzuconą mimochodem informację, że Mona wyniosła z domu zwyczaj zamiatania spraw, problemów pod dywan. Irytowały mnie rozsiane po całej książce apostrofy do wszechświata, które najwyraźniej miały działać jak zaklęcia, sprawiać, że problemy same się rozwiążą. 

Na plus, podkreślenie roli przyjaźni, ukazanie jak ważne jest posiadanie wokół siebie ludzi, którzy w trudnych sytuacjach wyciągną do nas pomocną dłoń. Historia ta pokazuje także jaką siłę, motywację do walki z przeciwnościami losu daje macierzyństwo. 

Dla mnie to jednak za mało. Bezrefleksyjna relacja z kilkunastu lat życia Mony, ze zbyt powierzchownym przedstawieniem, w moim odczuciu kluczowych wątków, sprawia, że postrzegam „Konfetti” jako powieść wtórną. Pierwszoosobowa narracja prowadzona z perspektywy głównej bohaterki, liczne, przesadnie emocjonalne monologi wewnętrzne, w których niepodzielnie króluje słowo wszechświat, powodują, że książka ta zapisze się w mojej pamięci jako egzaltowana.  

(współpraca z wydawnictwem Prószyński i S-ka)

Komentarze

Popularne posty