Joanna Mokosa - Rykalska "Matki przodem. Jak wylądowałyśmy w ciemnej d***e"
[współpraca reklamowa z wydawnictwem Wielka Litera]
„ […] im jestem starsza, tym częściej myślę, że dzieci są jak bąki. Można znieść tylko własne”.
Cztery przyjaciółki, dobrze znane czytelnikom z poprzedniej książki Joanny Mokosy – Rykalskiej powracają, jak to one – z przytupem. Zmęczone codziennością, w trakcie hojnie zakrapianej winem babskiej posiadówy postanawiają wybrać się wspólnie na małe wakacje. Zanim progenitura, małżonkowie (byli i/lub obecni) tudzież inni członkowie rodziny zaczną torpedować ich plany, bukują bilety do Budapesztu. Aby móc w pełni się zrelaksować i korzystać z uroków stolicy Węgier postanawiają swoje telefony komórkowe pozostawić w Polsce. Mimo, że kolejnego dnia (czytaj: na trzeźwo) plan pięciodniowych wakacji nie wydaje się już tak atrakcyjny i zgodnie z przewidywaniami najbliżsi zgłaszają zastrzeżenia, po pewnych perturbacjach, udaje im się wsiąść na pokład samolotu w wyznaczonym terminie. I w zasadzie od tego momentu wszystko idzie źle... Woody Allen powiedział kiedyś: „Jeśli chcesz rozśmieszyć Boga, opowiedz mu o twoich planach”. Historia przedstawiona w książce „Matki przodem. Jak wylądowałyśmy w ciemnej d***e” znakomicie ilustruje tę wypowiedź. Nie martwcie się jednak, wszak nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.
Granica pomiędzy absurdem, a żenadą jest dość cienka, na szczęście Autorka po raz kolejny jej nie przekroczyła. Operowanie komizmem we wszystkich jego odmianach opanowała do perfekcji. I choć przyznaję, że obawiałam się nieco odgrzewanego kotleta, okazało się, że „wiek do czegoś zobowiązuje”. I bynajmniej, nie tylko „do robienia większych głupot”! Co prawda Joanna Mokosa – Rykalska w charakterystycznym dla siebie stylu nadal obnaża absurdy macierzyństwa, ale po pierwsze zmieniła nieco formę, po drugie pokusiła się o nutkę refleksji. „Matki przodem...” to nie jest jak poprzednio zbiór luźno ze sobą powiązanych krótkich historyjek z życia jednej matki dwójki dzieci, ale pełnoprawna powieść z morałem. Autorka udowadnia, że o sile kobiecej przyjaźni, lojalności i wsparcia można pisać lekko i zabawnie. Tak samo jak o tym, że czasem, aby docenić to co się ma trzeba spojrzeć z dystansu. Mokosa – Rykalska pokazuje, że życiowa mądrość i zrozumienie, co jest w życiu najważniejsze przychodzą z wiekiem, że na zmiany nigdy nie jest za późno. Każdy koniec, to początek czegoś nowego, a życie potrafi zaskoczyć.
O k***uniu, jakie to było dobre! Komedia pomyłek pełna tyleż zaskakujących, co absurdalnych zwrotów akcji, ciętego humoru i ironii. „Matki przodem. Jak wylądowałyśmy w ciemnej d***e” to lekki, bardzo zabawny, okraszony refleksją przerywnik od cięższych lektur. Idealny czasoumilacz długich, ponurych listopadowych wieczorów.
Komentarze
Prześlij komentarz