Dola de Jong "Strażniczka domu"
Poznały się przypadkiem u wspólnej znajomej. Wkrótce wspólnie wynajęły mieszkanie. Niepokorna, lekkomyślna, młoda dziennikarka Erika i kilka lat od niej starsza, rozsądna i powściągliwa sekretarka Bea. „Strażniczka domu” to historia ich zażyłej, skomplikowanej relacji, w której nieustannie ścierają się przeciwstawne charaktery, postawy i oczekiwania obydwu kobiet. To obraz toksycznego związku, w którym nie potrafią funkcjonować, ale z którego żadna z nich nie jest w stanie zrezygnować.
Holendersko - amerykańska pisarka żydowskiego pochodzenia, Dola de Jong, na stu czterdziestu stronach zamknęła opowieść o miłości dwóch kobiet, w którą hojnie wplotła motywy autobiograficzne. W tej, kreślonej ostrożnie, wiele pozostawiającej w domyśle czytelnika (szczególnie jeśli chodzi o sferę seksualną), niespiesznej historii, w pewnym momencie istotne staje się tło.
Holandia, w przededniu ataku Niemiec w 1940 r. i tuż po nim, społeczne nastroje, różnorodne ludzkie postawy, obawy i dylematy Żydów – pozostać w Europie, czy porzucić dotychczasowe życie i szukać schronienia poza jej granicami. Dylemat ten dotyczy także Eriki, której autorka przypisała swoje żydowskie pochodzenie.
Choć trzon „Strażniczki domu” stanowi relacja Bei i Eriki, o której w pierwszoosobowej narracji, prowadzonej z powojennej perspektywy opowiada tytułowa strażniczka - Bea, ciekawie przedstawiła autorka także relację Eriki z matką.
Powieść Doli de Jong, początkowo uznana za „bezwstydną i niepublikowalną”, jest jedną z pierwszych, traktujących o związku osób tej samej płci. Zaskakujące jest to, że „Strażniczka domu” mimo subtelnych opisów i wielu niedopowiedzeń, mimo pobieżnie nakreślonych portretów postaci, niezwykle silnie oddziałuje na emocje.
Polecam Waszej uwadze tę łamiącą tabu, kameralną historią. Mnie urzekła.
(współpraca reklamowa z wydawnictwem Art Rage)



Komentarze
Prześlij komentarz