Eugenia Kuzniecowa "Drabina"
"Wyjrzała przez okno na zewnątrz, gdzie Tolik rozmawiał z żabą. – Pewnie nie jest mu łatwo – kontynuowała. – Pewnie nie spodziewał się, że wszyscy się do niego zwalimy. – Polu – powiedziała Irusia – nam wszystkim nie jest łatwo, wszyscy wszystko zostawiliśmy i nie wiemy, czy jest dokąd wracać.”
„Wszyscy jesteśmy nie tam, gdzie byśmy chcieli, wszyscy straciliśmy swoje dawne życie.”
Cioteczna babka, beznogi wuj, matka, siostra z przyjaciółką, dwa koty i pies – stają w progu hiszpańskiego domu Tolika, kiedy wybucha wojna w Ukrainie. Wymarzone lokum, które z założenia w niczym miało nie przypominać jego rodzinnego domu nieopodal Winnicy, za sprawą niespodziewanych gości, bardzo szybko się do niego upodabnia. Z natury spokojny, introwertyczny Tolik ma problem z odnalezieniem się w nowej sytuacji. Jego gościom, zawieszonym pomiędzy fizyczną obecnością w Hiszpani, a mentalną w Ukrainie, wcale nie jest łatwiej.
Lekko i z humorem pisze Eugenia Kuzniecowa o sprawach trudnych; wystawionej na ciężką próbę solidarności rodzinnej i przymusowej emigracji.
„Drabina” to opowieść o niełatwych relacjach, zmęczeniu zbyt długim i intensywnym przebywaniu z ludźmi, których się kocha, ale których towarzystwo męczy, ogranicza, nie pozwala być w pełni sobą.
Z sympatią i wyrozumiałością dla ludzkich słabości i ułomności kreśli Kuzniecowa różnorodne portrety swoich postaci. Ale choć stara się wzbudzić tę sympatię również u czytelników, to mam wrażenie, nie do końca jej się to udaje. Dialogi i zachowania bohaterów niekiedy bawią, a powracające w ich myślach i rozmowach wspomnienia dawnego, utraconego życia, pozwalają zrozumieć targające nimi uczucia i emocje. Ale choć sytuacja w jakiej się znaleźli budzi współczucie i z całego serca życzy się im jak najszybszego powrotu do wolnej ojczyzny, bliskich sercu miejsc i ludzi, oni sami nie wzbudzają żywszych uczuć.
Ścierają się w powieści Kuzniecowej dwa rodzaje emigracji (przymusowa i z wyboru), a także dwa pokolenia. Starsze, które gdyby tylko mogło, bez wahania, w obronie ojczyzny chwyciłoby za broń i młodsze, które dostrzega inne możliwości wsparcia. Czterdziestoletni Tolik musi stawić czoła presji wujka i ciotecznej babki, którzy uważają, że powinien wrócić do kraju i walczyć. Ich postawa sprawia, że mężczyzna czuje wyrzuty sumienia, choć jednocześnie ma świadomość, że ojczyzna potrzebuje także wsparcia finansowego, a to pracując i zarabiając, jest w stanie zaoferować.
„Drabina” to także znakomita ilustracja Zachodu, który chętnie zorganizuje zbiórkę charytatywną, ale nie rozumie (i nie stara się zrozumieć) sytuacji Ukrainy, jej potrzeb i stosunku do Rosjan, szczególnie tych potępiających wojnę.
W Ukrainie uznana za Książkę Roku 2023, druga powieść Eugenii Kuzniecowej podobała mi się znacznie mniej niż pierwsza. Doceniam lekkość z jaką autorka pisze o sprawach i emocjach wagi ciężkiej, ale zupełnie opieram się urokowi wykreowanych przez nią postaci. Lektura nieobowiązkowa. Dla chętnych.
Przełożyła Iwona Boruszkowska
(współpraca reklamowa z wydawnictwem Znak)
-01.jpeg)


Komentarze
Prześlij komentarz