Michał Michalski "Gruby"
Słuchałam „Grubego” w audiobooku by zaraz po skończeniu sięgnąć po ebooka. Tak, mikropowieść Michała Michalskiego podobała mi się bardzo. Po pierwsze język – bezpośredni, dosadny, niewolny od wulgaryzmów, tak bardzo autentyczny i naturalny w ustach dwunastoletniego Grubego, zwanego Bułą i jego kolegów. Po drugie, Michał Michalski zafundował mi sentymentalną podróż do lat 90., w których tak, jak wykreowani przez niego bohaterowie dorastałam.
Opowieść o roku z życia wkraczającego w okres dorastania chłopaka mieszkającego w małym, tętniącym życiem tylko w okresie wakacji, nadmorskim miasteczku rozpoczyna się od triumfalnego powrotu tytułowego bohatera z letniego obozu paramilitarnego. Gruby na obozie schudł i wierzy, że ta widoczna gołym okiem zmiana, uwolni go w końcu od rówieśniczych prześladowań. Jednak już pierwszego dnia szkoły okazuje się, że jego sytuacja nie ulegnie zmianie. Dobrze, że obok jest Mareczek – jedyny, prawdziwy przyjaciel, na którego pomoc i wsparcie Gruby może liczyć. Jak się wkrótce okaże – do czasu.
„Gruby” to historia o trudach dorastania, o wykluczeniu, okrucieństwie i bezwzględności młodych ludzi. Opowieść o pierwszym, nielegalnie wypalonym papierosie, pierwszym kontakcie z alkoholem, narkotykami, pierwszych zauroczeniach i pierwszej męskiej przyjaźni, która nie przechodzi próby czasu. Autor pozwala czytelnikowi spojrzeć na świat oczami nastolatka, a jego rozterki i spostrzeżenia okrasza całkiem dojrzałą refleksją. Powieść Michalskiego bardzo mocno osadzona w potransformacyjnej Polsce, znakomicie portretuje codzienne życie, problemy i zmagania małomiasteczkowej społeczności. Ukazuje nieudolność szkoły w kwestii zapewnienia uczniom bezpieczeństwa, brak uwagi, wsparcia i zrozumienia dzieci przez stale goniących za zapewnieniem rodzinie godnego bytu rodziców. Pokazuje jak emigracja zarobkowa rodzica rozluźnia więź emocjonalną z dzieckiem, jak niszczy wątłą nić porozumienia między ojcem i synem.
Pod warstwą czarnego humoru i ironii „Gruby” skrywa mnóstwo smutku, niezrozumienia, poczucia beznadziei, przejmującej samotności. Choć Michał Michalski stworzył bardzo realny obraz dorastania w początkach lat 90., jestem przekonana, że nie trzeba dorastać w tym okresie, aby odnaleźć nastoletnią/nastoletniego siebie w jego powieści.



Komentarze
Prześlij komentarz