Linn Strømsborg "Nigdy, nigdy, nigdy"
"Mam trzydzieści pięć lat. Nie chcę mieć dzieci.” To wyznanie głównej bohaterki i zarazem narratorki powieści „Nigdy, nigdy, nigdy” poprzedza krótka historia jej rodziny. Dwa rozdziały o dziadkach i rodzicach, skupione na ich stosunku do posiadania dzieci i postrzegania rodzicielstwa. Opowieść o kobiecie, która posiadała dzieci, mimo że ich nie lubiła, o tej która „pragnęła dzieci przez całe życie”, i w końcu tej, która mamą została w młodym wieku, choć tego nie planowała. Bohaterka książki Linn Strømsborg już dawno, świadomie zdecydowała się na bezdzietność. Twa przy swojej decyzji mimo nacisków matki, która marzy o wnukach oraz wieloletniego partnera, który mimo wcześniejszych zapewnień, że nie chce być ojcem, pod wpływem ciąży ich wspólnej przyjaciółki zaczyna rozważać możliwość posiadania potomstwa.
„Nigdy, nigdy, nigdy” to napisana żywym językiem, niewielka objętościowo powieść o tym dlaczego decydujemy się na rodzicielstwo lub świadomie z niego rezygnujemy. Autorka, nie opowiadając się po żadnej ze stron, nie wychwalając życia bez dzieci i nie idealizując macierzyństwa, prezentuje różne zapatrywania na tę kwestię. Pokazuje jak zmieniają się relacje przyjaciół, kiedy część z nich decyduje się na potomstwo, a także jak bycie rodzicem zmienia codzienność i priorytety. Przede wszystkim jednak Linn Strømsborg prezentuje punkt widzenia kobiety, która świadomie(!) zdecydowała, że nie będzie matką i która w związku z tą decyzją, stale musi mierzyć się z brakiem zrozumienia ze strony najbliższych, przyjaciół i patriarchalnego społeczeństwa. Norweska pisarka kreśli obraz walki o wolność wyboru, o szacunek dla decyzji jednostki, dla życia w zgodzie ze sobą, według własnych zasad i przekonań. „Nigdy, nigdy, nigdy” to ważna i bardzo potrzebna pozycja, która dotyka istotnych i aktualnych zagadnień. Myślę, że niezależnie od tego, jakie są nasze zapatrywania na kwestię rodzicielstwa, zawsze warto spojrzeć z innej perspektywy.
Tłum. Karolina Drozdowska
Komentarze
Prześlij komentarz