Monika Wojciechowska "Rodzeństwo"
Lata 80., warszawski Mokotów, dwupoziomowe mieszkanie uznanego producenta telewizyjnego i popularnej trenerki głosu. Pośród regałów od podłogi po sufit wypełnionych książkami i winylowymi płytami, w gwarze niekończących się rozmów z gośćmi, dla których drzwi zawsze pozostawały otwarte, a barek wypełniony alkoholem, dorastała dwójka głównych bohaterów i zarazem naprzemiennych narratorów debiutanckiej powieści Moniki Wojciechowskiej.
Siostra i brat. Sandra i Albert. Dorastają w dobrobycie, w domu, w którym nie ma tematów tabu. Wspominając swoje dzieciństwo zgodnie twierdzą, że było „niesamowite”, że „nosi wszelkie znamiona [...] idealnego”. A jednocześnie Albert wyznaje: „Kiedy myślę o swoim dzieciństwie, nieodmiennie ogarnia mnie smutek. Szary i zimny.” Sara stwierdza: „mogliby [rodzice] częściej mnie zauważać.” I właśnie ten brak uwagi i zainteresowania rodziców, sprawia, że pomiędzy tą dwójką wytwarza się niezwykle silna więź. Starsza o kilka lat, odważna i żywiołowa Sandra roztacza nad nieśmiałym, cichym i wycofanym Albertem opiekę, przejmuje rolę dorosłych. Niezwykła zażyłość rodzeństwa, która miała rekompensować im brak bliskości i czułości rodziców, z czasem przekracza ogólnie przyjęte normy.
Myli się jednak
ten, kto sądzi, że „Rodzeństwo” to jedynie opowieść o zakazanej relacji, w
której Autorka posługując się językiem dalekim od subtelności, nie szczędzi
czytelnikowi scen erotycznych. Powieść Moniki Wojciechowskiej to przede
wszystkim historia ludzi skrzywdzonych. Brata i siostry, których chłodny rodzinny
dom, niemożliwe do spełnienia ambicje i oczekiwania rodziców, zbyt wcześnie,
gwałtem odkryta seksualność i pierwsze młodzieńcze rozczarowania pchnęły we
własne ramiona. O tym jak kazirodcza relacja położyła się cieniem na
przyszłości bohaterów. Wyżłobiła w ich życiu ogromną wyrwę, której nikt i nic
nie było w stanie wypełnić. Śledząc koleje losu Sandry i Alberta, podążając za
nimi do Stanów Zjednoczonych, Anglii, by ostatecznie ponownie wrócić do Polski,
obserwujemy ich bezowocne próby ucieczki od przeszłości i tego co zakazane.
Ani zatracenie się w cielesności, studiach, pracy, używkach, ani zawodowe
wyzwania i sukcesy – nic nie przynosiło ukojenia. Skazani
na wieczne niespełnienie, w innych ludziach próbowali odnaleźć cechy tej
drugiej osoby.
Dotykający trudnych tematów, kipiący erotyzmem i wywołujący niezwykle silne emocje debiut Moniki Wojciechowskiej, wciąż we mnie rezonuje. To była trudna, przepełniona bólem niespełnienia, smutna lektura. Choć lekkie pióro Autorki sprawiło, że mimo sporej objętości (ponad 630 stron) książkę pochłonęłam błyskawicznie, jestem przekonana, że stworzona przez Nią historia długo nie pozwali mi o sobie zapomnieć.
Za możliwość zmierzenia się z lekturą dziękuję Autorce.
Komentarze
Prześlij komentarz