Lucyna Leśniowska "Ruchome piaski"

 


Zaskoczyły i mocno zaintrygowały mnie tytuł i okładka drugiego tomu, stworzonej przez Lucynę Leśniowską, osadzonej w malowniczej Jastarni, serii. Wydawało mi się, że w życiu Julii i Zygiego, których miałam okazję poznać i polubić za sprawą „Niebieskiej łódki”, zapanował względny spokój, że przyszłość w przeciwieństwie do przeszłości będzie dla nich łaskawa, a nawet jeśli zaskoczy czymś nieprzyjemnym, to dzięki łączącej ich przyjaźni i wsparciu partnerów uporają się z wszelkimi przeciwnościami losu. Dlaczego zatem „Ruchome piaski” i zwrócone do siebie plecami, patrzące w przeciwnych kierunkach postaci na okładce? Co takiego wydarzy się w życiu Julii i Zygiego, że znowu stracą grunt pod nogami? Dlaczego nie patrzą już w tę samą stronę? Największe szanse na wyjście cało z kurzawki mają ci, którym ktoś z zewnątrz udzieli pomocy. Kto rzuci linę tej dwójce?

Początek powieści nie zwiastuje zbliżających się kłopotów. Julia, Zygi i ich partnerzy – Adam i Wiktoria pracują jako opiekunowie kolonijni w ośrodku wypoczynkowym, a po pracy korzystają w uroków wakacji. Związek Zygiego i Wiktorii kwitnie. Para stara się spędzać ze sobą jak najwięcej czasu, bowiem październik i wyjazd Wiktorii na studia zbliżają się nieubłaganie. Ponadto Zygi odnosi pierwsze sukcesy jako muzyk i musi podjąć ważną decyzję. Julia z kolei, nie może pogodzić się z porażką w konkursie malarskim, a coraz gorsza atmosfera w domu, dodatkowo pogłębia jej zły nastrój. Skupieni na własnych sprawach przyjaciele i Adam, nie zauważają, że dziewczyna potrzebuje ich wsparcia i pomocy. Damian, kolega z pracy, dostrzega problemy Julii i postanawia jej pomóc. Tylko czy Julia mu na to pozwoli?

Lucyna Leśniowska po raz kolejny funduje nam pełną emocji podróż do Jastarni. Ponownie nie oszczędza swoich bohaterów, a czytelników nieustannie zaskakuje, wzrusza, a niekiedy łamie im serca. Podążając śladem Julii i Zygiego obserwujemy ich nierówną walkę z kapryśnym losem, niewłaściwymi decyzjami i nieodpowiedzialnym, egoistycznym postępowaniem dorosłych. Po pełnym przemocy (Zygi) i alkoholu (Julia i Zygi) dzieciństwie, wchodzenie w dorosłość wcale nie jest dla tej dwójki łatwiejsze. Zdawałoby się zahartowani przez życie, bliscy sobie, rozumiejący się bez słów – nic nie powinno być im straszne. A jednak... Kiedy w życiu Zygiego zapanowała stabilizacja, chłopak czuje się akceptowany i kochany, a dodatkowo dostaje od losu szansę na realizację swojej największej pasji, chce się tym cieszyć. Skupiony na sobie, na decyzji, którą musi podjąć, nie poświęca Julii dostatecznie dużo uwagi, nie dostrzega jej problemów. Julia z kolei się nie skarży, stara się cieszyć sukcesem przyjaciela, choć przychodzi jej to z coraz większym trudem. Na szczęście los stawia na jej drodze Damiana, który poprzez własne, trudne doświadczenia zdaje się być mocno wyczulony na kłopoty, nastroje innych.

Fascynujące jest obserwowanie jak bohaterowie tej serii, tak mocno jeszcze niedojrzali w „Niebieskiej łódce”, w „Ruchomych piaskach” z nastolatków przeistaczają się w młodych dorosłych. Jak odkrywają czego pragną i do czego dążą. Jak ich młodzieńcze fantazje, zamieniają się w plany, które konsekwentnie, krok po kroku, zaczynają realizować.

Wiele do fabuły „Ruchomych piasków” wnoszą bohaterowie drugoplanowi – Damian i Estera. Historia tego pierwszego, oprócz tego, że chwyta za serce, pokazuje, że nie ma takiego dna, od którego nie można się odbić. Nie ma takiej kurzawki, z której z pomocą innych ludzi nie można się wydostać. Z kolei będąca przeciwieństwem Julii, pewna siebie, beztroska i przebojowa Estera wnosi do tej historii mnóstwo młodzieńczej energii i radości. Jej beztroska kontrastuje z tym, z czym muszą mierzyć się najpierw Julia, a potem Zygi. Zwraca uwagę również postać dziadka Julii. Zdaje się, że starszy pan w końcu zrozumiał, że musi wziąć odpowiedzialność za sytuację w domu. Podjąć niełatwą, ale konieczną decyzją, aby jego ukochana wnuczka mogła poczuć się bezpieczna, beztroska i szczęśliwa.

Lucyna Leśniowska ma dar tworzenia postaci, z którymi łatwo empatyzować. Bohaterów prawdziwych, wiarygodnych, ludzi z krwi i kości, w świecie których, choć niepozbawionym trosk, smutków, trudnych decyzji, małych i większych tragedii, chce się przebywać. Cenię pióro Lucyny Leśniowskiej za wyczucie i subtelność z jakimi opisuje uczucia, za to jak pięknie pisze o przyjaźni i różnych odmianach miłości.

Mam nadzieję, że stworzonej przez Autorkę „jastarniańskiej rodzinie” mówimy „Do zobaczenia”, a nie "Żegnaj".

(Współpraca reklamowa z wydawnictwem Marpress)

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty