Hanya Yanagihara "Do raju"
Skłamałabym pisząc, że nowa powieść Yanagihary mnie zachwyciła. „Do raju” to historia bardzo nierówna, to powieść wielu znakomitych momentów, ale i kilku fabularnych mielizn.
Pierwsza księga, przypominająca nieco powieści wiktoriańskie, przenosi nas do alternatywnej rzeczywistości Nowego Yorku roku 1893. Do miejsca gdzie queerowa miłość jest czymś najzupełniej naturalnym, ale uprzedzenia na tle rasowym i nierówności społeczne mają się całkiem dobrze. To tutaj potomek znamienitego (czytaj jednego z najbogatszych) amerykańskich rodów odrzuca zamożnego konkurenta, by wdać się w romans z przystojnym i biednym nauczycielem muzyki. Ta niespieszna opowieść o miłości, zaufaniu, i pozornie nierozrywalnych więzach podobała mi się najbardziej. Czego niestety nie mogę powiedzieć o osadzonej w pierwszej połowie lat 90. XX wieku, księdze drugiej, w której młody Hawajczyk dzieląc życie ze sporo starszym i zamożniejszym partnerem, nie czuje potrzeby dzielenia się swoimi nieprzepracowanymi traumami i skomplikowaną, rodzinną historią. W tle epidemia AIDS. I nużąco – męczący monolog ojca głównego bohatera. Trzecia księga to podróż w przyszłość. Lata 90. XXI wieku. Nękane kolejnymi pandemiami Wolne Stany stały się państwem totalitarnym. Charlie, wnuczka wpływowego naukowca, ciężko doświadczona przez chorobę, zdana tylko na siebie musi mierzyć się z dystopijną rzeczywistością. Ciekawym zabiegiem jaki zastosowała Yanagihara w tej księdze są wplecione w fabułę listy dziadka głównej bohaterki do przyjaciela, z których poznajemy nie tylko historię rodzinną Charlie, ale także dowiadujemy się jak zrodził się totalitaryzm. To zdecydowanie najbardziej dynamiczna część powieści. I jedyna, której zakończenie satysfakcjonuje.
Trzy księgi, trzy stulecia, trzy różne wersje Ameryki. Trzy historie, które różni sposób narracji i tempo akcji, łączy – Nowy York, dom przy placu Waszyngtona i dążenie bohaterów do osobistego szczęścia. Niezależnie od czasu w jakim żyją, sytuacji politycznej, problemów społecznych z jakimi się mierzą, każda z wykreowanych przez Yanagiharę postaci pragnie raju na ziemi. I choć dla każdej z nich, ten raj oznacza coś innego, pewne wartości i pragnienia pozostają niezmienne. Potrzeba przynależności, tożsamości, akceptacji, przyjaźni i miłości. Pragnienie wolności, możliwości decydowania o sobie i swoim losie. Ze względu na czasy, w których żyją, problemy z jakimi się mierzą trudno jest się z bohaterami „Do raju” utożsamić, w pełni zrozumieć ich sytuację życiową, decyzje, uczucia, czy targające nimi emocje, niewątpliwie jednak ich dążenia i potrzeby są bliskie również nam. W tym kontekście „Do raju” jest powieścią uniwersalną i ponadczasową.Hanya Yanagihara nietypową konstrukcją i zbieżnością imion bohaterów prowokuje czytelnika do szukania powiązań i zależności pomiędzy wydarzeniami i bohaterami poszczególnych ksiąg. I choć nie do końca potrafię dostrzec to, o czym zapewnia wydawca: „te trzy pozornie odrębne fabuły łączą się harmonijnie w genialną symfonię”, doceniam rozmach, znakomity warsztat i obrazowy, plastyczny język. „Do raju” to dobra książka, choć ze znacznie lżejszym bagażem emocjonalnym niż „Małe życie”, a ja, gdzieś tam po cichu, na tę emocjonalną miazgę po raz kolejny liczyłam.
Przełożyła Jolanta Kozak
[współpraca reklamowa z wydawnictwem W.A.B]
Komentarze
Prześlij komentarz